Forum * Forum psychotroniczne ...
forum psychotroniczne, parapsychologiczne, metod niekonwencjonalnych * psychotronika.fora.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Chamówa w internecie!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum * Forum psychotroniczne ... Strona Główna -> Na każdy temat ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
shaamans
Administrator



Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:32, 01 Sty 2012    Temat postu: Chamówa w internecie!

w w w . c h a m ó w a . p l , czyli o chamach w sieci

Takie są fakty! Takie są realia....



Polski internet od dawna opanowało chamstwo, które zepchnęło na margines wszelkie dobre obyczaje. I dobrze, bo chamski internauta jest dla portalu tym, czym alkoholik dla sklepu monopolowego.

Jeśli ktoś ukryty w krzakach albo „za winklem" wyzywa ludzi od „k..." i „ch...", to jest to pospolity cham. Gdy robi to samo anonimowo za pośrednictwem internetu - wówczas... korzysta z wolności słowa. Pierwszego można czasem złapać i w ten lub inny sposób wymierzyć mu sprawiedliwość, drugi jest w zasadzie nietykalny.

To absolutny margines, kilku zakompleksionych, sfrustrowanych gówniarzy. Lepiej jak wylewają swoją żółć do internetu, niż mieliby w inny sposób. Tak przez lata tłumaczono nam, czy może sami sobie tłumaczyliśmy, chamstwo panujące na polskich portalach internetowych - szczególnie forach oraz serwisach informacyjnych z komentarzami internautów.

Gdy trudno już było ignorować gwałtowne poszerzanie tegoż marginesu, padały slogany o wolności słowa i cenie tejże wolności. A tą ceną są podobno rozpowszechniane w sieci obelgi, wyzwiska, niepohamowana agresja, pomówienia i fałszywe oskarżenia pod adresem różnych osób, a także jawny antysemityzm, faszyzm, brutalne ataki na Kościół Katolicki oraz inne wyznania, światopoglądy, filozofie życia, szerzenie nienawiści do innych ras i narodów. Lubiący eufemistyczne określenia zaczęli wówczas mówić o nadużywaniu wolności słowa, przekraczaniu kolejnych granic swobody wypowiedzi, nowych standardach publicznej debaty. Aż w końcu trzeba było przyznać, że chamstwo w polskiej sieci rozpleniło się na skalę jakiej nikt się nie spodziewał.

Obrońcy tak rozumianej „wolności słowa" szukali jeszcze ostatniej deski ratunku w argumentacji, że taka jest globalna tendencja i bynajmniej nie odstajemy od średniej światowej. Badania udowodniły tymczasem, że odstajemy. Owszem, wszędzie są „specjalistyczne" portale opanowane przez ludzi z różnymi odchyleniami, ale jeśli idzie o portale popularne, to w cywilizowanych krajach takie chamstwo jest nie do pomyślenia.

Najlepsi „klikacze"

Wreszcie poważne pisma, takie jak „Polityka", „Tygodnik Powszechny" i kilka innych zrobiły, to co zrobić należało - napisały prawdę: Polski internet opanowało chamstwo, które zepchnęło na margines wszelkie dobre obyczaje. Do tego przy aprobacie, lub wprost zachęcie ze strony właścicieli portali. Dlaczego? Bo chamski internauta jest dla portalu tym, czym alkoholik dla sklepu monopolowego. Jest bardzo dochodowym, choć czasem nieco kłopotliwym klientem. Portale żyją z reklam, a te zależą od zainteresowania daną witryną, czyli ilości odwiedzających mierzoną „kliknięciami" na stronie i jej linkach. Wypisujący bluzgi, rywalizujący na inwektywy z innymi internautami, to tymczasem najlepsi „klikacze", bowiem, prowokują, dodają pikanterii, kolorytu wulgaryzmami, przez co portal jest częściej odwiedzany.

Przy okazji padł kolejny mit - sfrustrowanego bezrobotnego, albo niewyżytego małolata, którzy z braku innych zajęć dają upust swoim kompleksom, zawiści, niedowartościowaniu i pretensjom do całego świata. Wyszło bowiem, że wulgarne komentarze, pełne agresji, złości i nienawiści pisują nierzadko całkiem, z pozoru, normalni ludzie - tacy „szanowani obywatele, na stanowiskach, wykształceni, przykładni małżonkowie i rodzice". Mający na potrzeby sieci drugą tożsamość. W ten sposób odreagowujący stresy, przytłamszenie codziennymi obowiązkami, wymuszony „przyklejony uśmiech", poniżenie przez przełożonych lub najbliższych.

Anonimowi złoczyńcy

Chamscy internauci są przekonani, że anonimowość jaką, w pewnym sensie, zapewnia sieć, gwarantuje im bezkarność. Jakkolwiek naprawdę nikt korzystający z internetu anonimowy do końca nie jest, bo może zostać dość łatwo namierzony komputer z którego korzysta, to rzeczywiście, nikt w przypadkach pospolitej chamówy takiej procedury nie uruchamia. Toteż bezmózgowcy przed komputerami wypisują oszczerstwa i wyzwiska nie bacząc na ich konsekwencje. Byle tylko te konsekwencje nie dotknęły ich samych.

A chamstwo w sieci ma swoje konsekwencje. Nie wiedzieć czemu przyjęło się w Polce, że osoby publiczne powinny być uodpornione nie tylko na krytykę, ale też na bezpardonowe ataki poniżej pasa. Co więcej, pojęcie osoby publicznej rozumie się bardzo szeroko - to politycy, sportowcy, artyści i właściwie każdy o kim pojawi się wzmianka w mediach. Czytając wiadomości na portalach można się przekonać, iż są nimi nawet ofiary wypadków, bo też zdarzają się na ich temat „życzliwe" komentarze, w stylu „pewnie był z Warszawy i jechał jak wariat. Dobrze mu, że się zabił".

Ale ludzie, z jakichś powodów znane publicznie, także mają swoją wrażliwość, prawo do szacunku i ochrony własnej godności. Nie muszą uodparniać się na chamstwo, to chamstwo jest na wszystko odporne. Głośnym echem odbił się w mediach przypadek siatkarki Doroty Świeniewicz, która ogłosiła zakończenie kariery w reprezentacji dając do zrozumienia, iż powodem jest nieustanna nagonka na nią w internecie. Nagonka w której szermowano takimi argumentami, że sportsmenka ma zmarszczki i cellulitis. Obrażano ją nie ze względu na grę, ale wygląd. Buractwo do setnej potęgi, ale w konfrontacji z takim napadnięty najczęściej zostaje sam. I to jest dopiero przykre.

W jednym z wywiadów zapowiadających koniec estradowej kariery „Budki Suflera" członkowie zespołu również wspomnieli, iż choć nie była to główna przesłanka podjęcia decyzji, ale głupawe komentarze w internecie na temat ich ostatnich utworów też znalazły się na szali rozważań o pożegnaniu ze sceną.

Jak zbir w kominiarce

Ciekawe, że kulturalni internauci dość szybko ustąpili pola sieciowemu buractwu, co nietrudno stwierdzić analizując ilość sensownych i chamskich tzw. postów na forach i serwisach z wiadomościami. Tak jest zresztą, niestety, nie tylko w rzeczywistości wirtualnej - chamstwo rozpycha się umiejętnie wszędzie.

Chociaż niezupełnie wszędzie. Przeprowadzono porównania niektórych portali w Polsce i w Stanach Zjednoczonych. Co z nich wynikło? Dla nas nic pocieszającego. Gdy za oceanem pojawiała się informacja o sukcesie jakiejś gwiazdy, to większość komentarzy stanowiły gratulacje i ciepłe słowa pod adresem bohatera. W Polsce były to głównie inwektywy, kwestionowanie osiągnięć, kpiny i oszczerstwa. Żeby daleko nie szukać, przykład z ostatnich dni - wybrano właśnie Miss Polski. Każdy może zobaczyć komentarze na temat zwyciężczyni na portalach, np. stronie w w w . a l e m o d e l k i . p l . Z całą pewnością takie same byłyby, gdyby wygrała jakakolwiek inna kandydatka. Lekko licząc 80 procent wpisów to chamskie docinki typu „ale pasztet, kto ją wybrał" - że zacytujemy najelegantsze „serdeczności". Nie zabrakło oczywiście sugestii jakie „walory" Miss zdecydowały o wyborze.

Może ktoś powiedzieć, że startując w wyborach dziewczyna powinna liczyć się z krytyką, nawet w drastycznej formie. Tyle, że chamstwo nie jest żadną formą krytyki. Ryzyko agresji słownej i nie tylko słownej ze strony innych jest oczywiście wkalkulowane w każde działanie, ale gdy ta agresja występuje jako norma, to normalne nie jest. Wychodząc na ulicę nie musimy drżeć, że ktoś zza węgła rzuci nam kamieniem w głowę. A zachowanie części internautów tak właśnie można zakwalifikować. Albo jak atak zaczajonego zbira z kijem bejsbolowym w kominiarce. Tchórzliwego, pełnego nienawiści, chcącego zrobić komuś bez powodu krzywdę i zbiec pod osłoną ciemności.

Czy z chamstwem internetowym można walczyć? Tak, różnymi sposobami - od bojkotu propagujących je portali i witryn począwszy. Skutecznych metod jest wiele, podobnie jak metod walki z chamstwem i bandytyzmem stadionowym. W wielu krajach uporano się z tym zjawiskiem już dawno. W Polsce - nie. Bo przede wszystkim trzeba chcieć. I tu jest pies pogrzebany.


* Źródło publikacji, felieton pochodzi z magazynu: Tygodnik Polski

_________________________________________________________
Cytat:

w w w . ch a m ó w a . p l, czyli o chamach w sieci

Takie są fakty! Takie są realia....



Polski internet od dawna opanowało chamstwo, które zepchnęło na margines wszelkie dobre obyczaje. I dobrze, bo chamski internauta jest dla portalu tym, czym alkoholik dla sklepu monopolowego.

Jeśli ktoś ukryty w krzakach albo „za winklem" wyzywa ludzi od „k..." i „ch...", to jest to pospolity cham. Gdy robi to samo anonimowo za pośrednictwem internetu - wówczas... korzysta z wolności słowa. Pierwszego można czasem złapać i w ten lub inny sposób wymierzyć mu sprawiedliwość, drugi jest w zasadzie nietykalny.

To absolutny margines, kilku zakompleksionych, sfrustrowanych gówniarzy. Lepiej jak wylewają swoją żółć do internetu, niż mieliby w inny sposób. Tak przez lata tłumaczono nam, czy może sami sobie tłumaczyliśmy, chamstwo panujące na polskich portalach internetowych - szczególnie forach oraz serwisach informacyjnych z komentarzami internautów.

Gdy trudno już było ignorować gwałtowne poszerzanie tegoż marginesu, padały slogany o wolności słowa i cenie tejże wolności. A tą ceną są podobno rozpowszechniane w sieci obelgi, wyzwiska, niepohamowana agresja, pomówienia i fałszywe oskarżenia pod adresem różnych osób, a także jawny antysemityzm, faszyzm, brutalne ataki na Kościół Katolicki oraz inne wyznania, światopoglądy, filozofie życia, szerzenie nienawiści do innych ras i narodów. Lubiący eufemistyczne określenia zaczęli wówczas mówić o nadużywaniu wolności słowa, przekraczaniu kolejnych granic swobody wypowiedzi, nowych standardach publicznej debaty. Aż w końcu trzeba było przyznać, że chamstwo w polskiej sieci rozpleniło się na skalę jakiej nikt się nie spodziewał.

Obrońcy tak rozumianej „wolności słowa" szukali jeszcze ostatniej deski ratunku w argumentacji, że taka jest globalna tendencja i bynajmniej nie odstajemy od średniej światowej. Badania udowodniły tymczasem, że odstajemy. Owszem, wszędzie są „specjalistyczne" portale opanowane przez ludzi z różnymi odchyleniami, ale jeśli idzie o portale popularne, to w cywilizowanych krajach takie chamstwo jest nie do pomyślenia.

Najlepsi „klikacze"


Wreszcie poważne pisma, takie jak „Polityka", „Tygodnik Powszechny" i kilka innych zrobiły, to co zrobić należało - napisały prawdę: Polski internet opanowało chamstwo, które zepchnęło na margines wszelkie dobre obyczaje. Do tego przy aprobacie, lub wprost zachęcie ze strony właścicieli portali. Dlaczego? Bo chamski internauta jest dla portalu tym, czym alkoholik dla sklepu monopolowego. Jest bardzo dochodowym, choć czasem nieco kłopotliwym klientem. Portale żyją z reklam, a te zależą od zainteresowania daną witryną, czyli ilości odwiedzających mierzoną „kliknięciami" na stronie i jej linkach. Wypisujący bluzgi, rywalizujący na inwektywy z innymi internautami, to tymczasem najlepsi „klikacze", bowiem, prowokują, dodają pikanterii, kolorytu wulgaryzmami, przez co portal jest częściej odwiedzany.

Przy okazji padł kolejny mit - sfrustrowanego bezrobotnego, albo niewyżytego małolata, którzy z braku innych zajęć dają upust swoim kompleksom, zawiści, niedowartościowaniu i pretensjom do całego świata. Wyszło bowiem, że wulgarne komentarze, pełne agresji, złości i nienawiści pisują nierzadko całkiem, z pozoru, normalni ludzie - tacy „szanowani obywatele, na stanowiskach, wykształceni, przykładni małżonkowie i rodzice". Mający na potrzeby sieci drugą tożsamość. W ten sposób odreagowujący stresy, przytłamszenie codziennymi obowiązkami, wymuszony „przyklejony uśmiech", poniżenie przez przełożonych lub najbliższych.

Anonimowi złoczyńcy

Chamscy internauci są przekonani, że anonimowość jaką, w pewnym sensie, zapewnia sieć, gwarantuje im bezkarność. Jakkolwiek naprawdę nikt korzystający z internetu anonimowy do końca nie jest, bo może zostać dość łatwo namierzony komputer z którego korzysta, to rzeczywiście, nikt w przypadkach pospolitej chamówy takiej procedury nie uruchamia. Toteż bezmózgowcy przed komputerami wypisują oszczerstwa i wyzwiska nie bacząc na ich konsekwencje. Byle tylko te konsekwencje nie dotknęły ich samych.

A chamstwo w sieci ma swoje konsekwencje. Nie wiedzieć czemu przyjęło się w Polce, że osoby publiczne powinny być uodpornione nie tylko na krytykę, ale też na bezpardonowe ataki poniżej pasa. Co więcej, pojęcie osoby publicznej rozumie się bardzo szeroko - to politycy, sportowcy, artyści i właściwie każdy o kim pojawi się wzmianka w mediach. Czytając wiadomości na portalach można się przekonać, iż są nimi nawet ofiary wypadków, bo też zdarzają się na ich temat „życzliwe" komentarze, w stylu „pewnie był z Warszawy i jechał jak wariat. Dobrze mu, że się zabił".

Ale ludzie, z jakichś powodów znane publicznie, także mają swoją wrażliwość, prawo do szacunku i ochrony własnej godności. Nie muszą uodparniać się na chamstwo, to chamstwo jest na wszystko odporne. Głośnym echem odbił się w mediach przypadek siatkarki Doroty Świeniewicz, która ogłosiła zakończenie kariery w reprezentacji dając do zrozumienia, iż powodem jest nieustanna nagonka na nią w internecie. Nagonka w której szermowano takimi argumentami, że sportsmenka ma zmarszczki i cellulitis. Obrażano ją nie ze względu na grę, ale wygląd. Buractwo do setnej potęgi, ale w konfrontacji z takim napadnięty najczęściej zostaje sam. I to jest dopiero przykre.

W jednym z wywiadów zapowiadających koniec estradowej kariery „Budki Suflera" członkowie zespołu również wspomnieli, iż choć nie była to główna przesłanka podjęcia decyzji, ale głupawe komentarze w internecie na temat ich ostatnich utworów też znalazły się na szali rozważań o pożegnaniu ze sceną.

Jak zbir w kominiarce

Ciekawe, że kulturalni internauci dość szybko ustąpili pola sieciowemu buractwu, co nietrudno stwierdzić analizując ilość sensownych i chamskich tzw. postów na forach i serwisach z wiadomościami. Tak jest zresztą, niestety, nie tylko w rzeczywistości wirtualnej - chamstwo rozpycha się umiejętnie wszędzie.

Chociaż niezupełnie wszędzie. Przeprowadzono porównania niektórych portali w Polsce i w Stanach Zjednoczonych. Co z nich wynikło? Dla nas nic pocieszającego. Gdy za oceanem pojawiała się informacja o sukcesie jakiejś gwiazdy, to większość komentarzy stanowiły gratulacje i ciepłe słowa pod adresem bohatera. W Polsce były to głównie inwektywy, kwestionowanie osiągnięć, kpiny i oszczerstwa. Żeby daleko nie szukać, przykład z ostatnich dni - wybrano właśnie Miss Polski. Każdy może zobaczyć komentarze na temat zwyciężczyni na portalach, np. stronie w w w . a l e m o d e l k i . p l . Z całą pewnością takie same byłyby, gdyby wygrała jakakolwiek inna kandydatka. Lekko licząc 80 procent wpisów to chamskie docinki typu „ale pasztet, kto ją wybrał" - że zacytujemy najelegantsze „serdeczności". Nie zabrakło oczywiście sugestii jakie „walory" Miss zdecydowały o wyborze.

Może ktoś powiedzieć, że startując w wyborach dziewczyna powinna liczyć się z krytyką, nawet w drastycznej formie. Tyle, że chamstwo nie jest żadną formą krytyki. Ryzyko agresji słownej i nie tylko słownej ze strony innych jest oczywiście wkalkulowane w każde działanie, ale gdy ta agresja występuje jako norma, to normalne nie jest. Wychodząc na ulicę nie musimy drżeć, że ktoś zza węgła rzuci nam kamieniem w głowę. A zachowanie części internautów tak właśnie można zakwalifikować. Albo jak atak zaczajonego zbira z kijem bejsbolowym w kominiarce. Tchórzliwego, pełnego nienawiści, chcącego zrobić komuś bez powodu krzywdę i zbiec pod osłoną ciemności.

Czy z chamstwem internetowym można walczyć? Tak, różnymi sposobami - od bojkotu propagujących je portali i witryn począwszy. Skutecznych metod jest wiele, podobnie jak metod walki z chamstwem i bandytyzmem stadionowym. W wielu krajach uporano się z tym zjawiskiem już dawno. W Polsce - nie. Bo przede wszystkim trzeba chcieć. I tu jest pies pogrzebany.

* Źródło publikacji, felieton pochodzi z magazynu: Tygodnik Polski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum * Forum psychotroniczne ... Strona Główna -> Na każdy temat ... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin