Forum * Forum psychotroniczne ...
forum psychotroniczne, parapsychologiczne, metod niekonwencjonalnych * psychotronika.fora.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sobótka - jedna taka noc w roku, gdy kwitnie paproć

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum * Forum psychotroniczne ... Strona Główna -> Wiedza, fakty, wydarzenia...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
shaamans
Administrator



Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:01, 23 Cze 2011    Temat postu: Sobótka - jedna taka noc w roku, gdy kwitnie paproć

Sobótka - jedna taka noc w roku, gdy kwitnie paproć

Noc świętojańska, jasna, pachnąca akacjami i jaśminem, pełna niezwykłości. Wśród zbóż widywano rusałki w zwiewnych sukniach z rozpuszczonymi włosami. Nocą kwitła paproć, a młodzi oddawali się uciechom cielesnym

W dzień przesilenia letniego obchodzona jest od wieków noc świętojańska, nazywana również świętem Kupały (kupalnocką), bóstwa płodności, miłości i leczniczych roślin. Dla pogan zaczynał się czas przewagi światła, czas człowieka, dojrzewania plonów. Świętojańskie obyczaje obracały się wokół wody i ognia, żywiołów uznawanych za życiodajne i oczyszczające, a jednocześnie niszczące. Po wprowadzeniu chrześcijaństwa Kościół postanowił włączyć kupalnockę do kalendarza liturgicznego i oddać pod opiekę św. Jana Chrzciciela. Zmiana patrona nie zmieniła jednak istoty święta, które było celebracją sił witalnych, miłości i swawoli. Wierzono, że osobom biorącym czynny udział w sobótkowych harcach i swawolach nie może się stać nic złego aż do następnego św. Jana.

Oczyszczająca moc ognia


Ognie świętojańskie, zwane sobótkami (to zdrobnienie wyrazu "sobota", początkowo bowiem hasano przy obrzędowych ogniach nie w wigilię św. Jana, lecz w sobotę poprzedzającą... Zielone Świątki), palono najczęściej nad wodami, jeśli takowych nie było w pobliżu, rozpalano ogniska na wzgórzach, polanach lub na miedzach. Nigdy nie wzniecano świętojańskiego ognia na terenie obejścia ze względów bezpieczeństwa, ale też dlatego, że ideą było rozpalanie ognia właśnie w przestrzeniach obcych człowiekowi, gdzie mogły przebywać nieprzyjazne istoty. Ogniska musiały być rozpalane ze świeżego drewna, tradycją było także skakanie przez ogień w wieńcu lub opasce z ziół, co miało chronić przed duchami, demonami, czarownicami i chorobami. By chronić się przed nimi, zbierano także i zatykano w izbach i w poszyciu dachów ziele bylicy i łopianu.

Tego wieczoru człowiek przeganiał z ziemskiego świata groźne siły, oczyszczał swoje otoczenie, wręcz chrzcił wodę tak, jak dokonał tego św. Jan. Od tego dnia można już było bezpiecznie kąpać się w zbiornikach wodnych, wcześniej można się było utopić za sprawą złego ducha, strzygi lub rusałki. Kąpiel w noc świętojańską zapewniała zdrowie i pomyślność, dodawała sił i energii seksualnej.

Nieodzownym elementem sobótkowej zabawy był taniec, który nabierał wtedy magicznych konotacji. Taniec był jedną z możliwości wyprowadzenia w pole złych duchów, dosłownie jak najdalej od siedzib ludzkich. Tańczono np. dla słońca, by nie wypaliło traw ani zbóż sypiących ziarnem i nie wysuszyło wodopojów.

Sabaty czarownic


Noc świętojańska kojarzona jest również z sabatami czarownic. Nad strumieniami czy rzekami zwykły się wtedy zbierać tuż przed północą młode i stare kobiety. Jeśli któraś spośród kobiet nie pojawiła się na tajnym spotkaniu, pozostałe uznawały ją za czarownicę. Obrzęd miał na celu właśnie przeciwdziałanie czarom i mocom wiedźm. Przy rozpalonym ogniu kobiety wypijały przyniesioną przez siebie wódkę, młodsze oddawały się tańcom, starsze ciskały pęczki z siedmiu magicznych ziół w płomienie. Wierzono, że dym ze spalonych ziół i śpiewane o ich dobroczynnym działaniu pieśni odstraszą złe moce. Kobiety plotły również wianki. O północy każda puszczała na wodę swój i uważnie śledziła jego bieg na rzece. Jeśli zniknął w ciemności nie tonąc i nie zaczepiając o nic po drodze, wróżyło to całej wsi szczęśliwy rok. Po północy, gdy ogień już wygasał, zabierano ze sobą do domostw pozostałe zioła i umieszczano je w każdym możliwym kącie w obejściu. Wszystkie te zabiegi miały na celu uchronienie domowników i dobytku przed złymi czarami. Łatwo było więc pomylić "dobrą magię" z podejrzanymi obrzędami.

Seksualne igraszki i miłosne wróżby


Na zebrania sobótkowe przychodzili przede wszystkim ludzie młodzi. To właśnie tej magicznej nocy dopuszczone były nie całkiem niewinne igraszki seksualne, swoboda i rozwiązłość.

Noc kupały to czas wróżb miłosnych. Pragnący miłości musieli w wielkiej tajemnicy i w całkowitym milczeniu nazrywać różnych kwiatów polnych i ułożyć je w równiankę, czyli w girlandkę. Następnie o północy otaczano naczynie z wodą tymi kwiatami i patrząc w nie wypowiadano formułę: "Najmilszy przychodzi pić". Gdy wróżył sobie chłopiec, mówił: "Najmilsza sercu niech przyjdzie i da mi pić". Jeśli miłość była bliska, na dnie naczynia ukazywała się twarz ukochanej osoby. Podobno niektórzy młodzieńcy widywali lica swoich przyszłych dziewcząt na dnie otoczonego równianką... kieliszka. Wygląd, a nawet charakter przyszłego partnera można było poznać także przy pomocy korzenia rośliny wyciągniętej z ziemi. Długi korzeń wróżył wybrankę wysoką i szczupłą, krótki i szeroki oznaczał osobę krępą, pulchną i niewysoką. Korzeń przekrzywiony zapowiadał partnera o skrytym i nieszczerym charakterze, korzeń prosty zaś osobę uczciwą i prostolinijną. Korzeń bardzo twardy to znak, że partner będzie... uparty, a miękki - ugodowy i niezdecydowany. Dobrze było wyrwać korzeń oblepiony ziemią, świadczyło to o zamożności przyszłego partnera.

Zielem szczególnie przydatnym w sprawach sercowych był cząber. Osoba pragnąca dowiedzieć się, czy małżeństwo jej dojdzie do skutku, brała dwa krzaczki cząbru z ziemią i stawiała w izbie, w niewielkiej odległości jeden od drugiego. Jeśli krzaczki rosnąc połączyły się z sobą, małżeństwo było zapewnione. Jeśli nie, sprawa ożenku była niepewna. Najgorzej, gdy któryś z krzaczków zwiądł, bo to wróżyło rychłą śmierć.

Kwiat paproci dla wybranych


Noc świętojańska była wyjątkowa jeszcze z jednego powodu. Według podań i wierzeń ludowych w tę jedyną w roku noc zakwitała paproć. Nikt tego kwiatu nigdy nie widział, a jeśli nawet, nie odważył się o tym powiedzieć. Po baśniowy kwiat paproci należało wyprawić się samotnie, w tajemnicy. Podania mówią, że odnaleźć go mogła jedynie osoba szlachetna, czystego serca, niewinna, być może dlatego wciąż nikt się na niego nie natknął. Gdyby jednak komuś się udało, musiałby zniszczyć w sobie całe dobro, by moc paproci zaczęła mu służyć; człowiek taki posiadłby władzę nieczłowieczą, zatem musiałby stać się nieludzki.

Źródło: Gazeta Wyborcza Radom


------------------------------------------------------------------------------

Cytat:
Sobótka - jedna taka noc w roku, gdy kwitnie paproć

Noc świętojańska, jasna, pachnąca akacjami i jaśminem, pełna niezwykłości. Wśród zbóż widywano rusałki w zwiewnych sukniach z rozpuszczonymi włosami. Nocą kwitła paproć, a młodzi oddawali się uciechom cielesnym

W dzień przesilenia letniego obchodzona jest od wieków noc świętojańska, nazywana również świętem Kupały (kupalnocką), bóstwa płodności, miłości i leczniczych roślin. Dla pogan zaczynał się czas przewagi światła, czas człowieka, dojrzewania plonów. Świętojańskie obyczaje obracały się wokół wody i ognia, żywiołów uznawanych za życiodajne i oczyszczające, a jednocześnie niszczące. Po wprowadzeniu chrześcijaństwa Kościół postanowił włączyć kupalnockę do kalendarza liturgicznego i oddać pod opiekę św. Jana Chrzciciela. Zmiana patrona nie zmieniła jednak istoty święta, które było celebracją sił witalnych, miłości i swawoli. Wierzono, że osobom biorącym czynny udział w sobótkowych harcach i swawolach nie może się stać nic złego aż do następnego św. Jana.

Oczyszczająca moc ognia


Ognie świętojańskie, zwane sobótkami (to zdrobnienie wyrazu "sobota", początkowo bowiem hasano przy obrzędowych ogniach nie w wigilię św. Jana, lecz w sobotę poprzedzającą... Zielone Świątki), palono najczęściej nad wodami, jeśli takowych nie było w pobliżu, rozpalano ogniska na wzgórzach, polanach lub na miedzach. Nigdy nie wzniecano świętojańskiego ognia na terenie obejścia ze względów bezpieczeństwa, ale też dlatego, że ideą było rozpalanie ognia właśnie w przestrzeniach obcych człowiekowi, gdzie mogły przebywać nieprzyjazne istoty. Ogniska musiały być rozpalane ze świeżego drewna, tradycją było także skakanie przez ogień w wieńcu lub opasce z ziół, co miało chronić przed duchami, demonami, czarownicami i chorobami. By chronić się przed nimi, zbierano także i zatykano w izbach i w poszyciu dachów ziele bylicy i łopianu.

Tego wieczoru człowiek przeganiał z ziemskiego świata groźne siły, oczyszczał swoje otoczenie, wręcz chrzcił wodę tak, jak dokonał tego św. Jan. Od tego dnia można już było bezpiecznie kąpać się w zbiornikach wodnych, wcześniej można się było utopić za sprawą złego ducha, strzygi lub rusałki. Kąpiel w noc świętojańską zapewniała zdrowie i pomyślność, dodawała sił i energii seksualnej.

Nieodzownym elementem sobótkowej zabawy był taniec, który nabierał wtedy magicznych konotacji. Taniec był jedną z możliwości wyprowadzenia w pole złych duchów, dosłownie jak najdalej od siedzib ludzkich. Tańczono np. dla słońca, by nie wypaliło traw ani zbóż sypiących ziarnem i nie wysuszyło wodopojów.

Sabaty czarownic


Noc świętojańska kojarzona jest również z sabatami czarownic. Nad strumieniami czy rzekami zwykły się wtedy zbierać tuż przed północą młode i stare kobiety. Jeśli któraś spośród kobiet nie pojawiła się na tajnym spotkaniu, pozostałe uznawały ją za czarownicę. Obrzęd miał na celu właśnie przeciwdziałanie czarom i mocom wiedźm. Przy rozpalonym ogniu kobiety wypijały przyniesioną przez siebie wódkę, młodsze oddawały się tańcom, starsze ciskały pęczki z siedmiu magicznych ziół w płomienie. Wierzono, że dym ze spalonych ziół i śpiewane o ich dobroczynnym działaniu pieśni odstraszą złe moce. Kobiety plotły również wianki. O północy każda puszczała na wodę swój i uważnie śledziła jego bieg na rzece. Jeśli zniknął w ciemności nie tonąc i nie zaczepiając o nic po drodze, wróżyło to całej wsi szczęśliwy rok. Po północy, gdy ogień już wygasał, zabierano ze sobą do domostw pozostałe zioła i umieszczano je w każdym możliwym kącie w obejściu. Wszystkie te zabiegi miały na celu uchronienie domowników i dobytku przed złymi czarami. Łatwo było więc pomylić "dobrą magię" z podejrzanymi obrzędami.

Seksualne igraszki i miłosne wróżby


Na zebrania sobótkowe przychodzili przede wszystkim ludzie młodzi. To właśnie tej magicznej nocy dopuszczone były nie całkiem niewinne igraszki seksualne, swoboda i rozwiązłość.

Noc kupały to czas wróżb miłosnych. Pragnący miłości musieli w wielkiej tajemnicy i w całkowitym milczeniu nazrywać różnych kwiatów polnych i ułożyć je w równiankę, czyli w girlandkę. Następnie o północy otaczano naczynie z wodą tymi kwiatami i patrząc w nie wypowiadano formułę: "Najmilszy przychodzi pić". Gdy wróżył sobie chłopiec, mówił: "Najmilsza sercu niech przyjdzie i da mi pić". Jeśli miłość była bliska, na dnie naczynia ukazywała się twarz ukochanej osoby. Podobno niektórzy młodzieńcy widywali lica swoich przyszłych dziewcząt na dnie otoczonego równianką... kieliszka. Wygląd, a nawet charakter przyszłego partnera można było poznać także przy pomocy korzenia rośliny wyciągniętej z ziemi. Długi korzeń wróżył wybrankę wysoką i szczupłą, krótki i szeroki oznaczał osobę krępą, pulchną i niewysoką. Korzeń przekrzywiony zapowiadał partnera o skrytym i nieszczerym charakterze, korzeń prosty zaś osobę uczciwą i prostolinijną. Korzeń bardzo twardy to znak, że partner będzie... uparty, a miękki - ugodowy i niezdecydowany. Dobrze było wyrwać korzeń oblepiony ziemią, świadczyło to o zamożności przyszłego partnera.

Zielem szczególnie przydatnym w sprawach sercowych był cząber. Osoba pragnąca dowiedzieć się, czy małżeństwo jej dojdzie do skutku, brała dwa krzaczki cząbru z ziemią i stawiała w izbie, w niewielkiej odległości jeden od drugiego. Jeśli krzaczki rosnąc połączyły się z sobą, małżeństwo było zapewnione. Jeśli nie, sprawa ożenku była niepewna. Najgorzej, gdy któryś z krzaczków zwiądł, bo to wróżyło rychłą śmierć.

Kwiat paproci dla wybranych


Noc świętojańska była wyjątkowa jeszcze z jednego powodu. Według podań i wierzeń ludowych w tę jedyną w roku noc zakwitała paproć. Nikt tego kwiatu nigdy nie widział, a jeśli nawet, nie odważył się o tym powiedzieć. Po baśniowy kwiat paproci należało wyprawić się samotnie, w tajemnicy. Podania mówią, że odnaleźć go mogła jedynie osoba szlachetna, czystego serca, niewinna, być może dlatego wciąż nikt się na niego nie natknął. Gdyby jednak komuś się udało, musiałby zniszczyć w sobie całe dobro, by moc paproci zaczęła mu służyć; człowiek taki posiadłby władzę nieczłowieczą, zatem musiałby stać się nieludzki.

Źródło: Gazeta Wyborcza Radom


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum * Forum psychotroniczne ... Strona Główna -> Wiedza, fakty, wydarzenia... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin